Pamiętacie dobranockę, której główną bohaterką była dziewczynka z francuskiego sierocińca? Czasy mojej wczesnej podstawówki. Dlatego bardzo się cieszę, że 20 lat później (oczywiście niecałe ;)) bajka trafiła na półkę mojej córki w formie książki.
Książki przepięknie wykończonej, pełnej obrazków malowanych odręczną kreską, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Aż chce się ją oglądać.
Jedno zdanie, czasem wyraz na stronę wystarczy, aby przekazać treść, nie znudzić dziecka, które lubi kartkować wszelkie stronice z prędkością taką, że ciężko współpracować, kiedy trzymam książkę na wyciągnięcie JEJ łapki. A w tym przypadku, to ona nadaje tempo, a ja nadążam czytać… a czasem komentujemy same obrazki i to wystarcza do świetnej zabawy.
Ludwig Bemelmans
„Madeline w Paryżu”
W Paryżu, w pewnym starym domu,
który był porośnięty dzikim winem,
ustawiało się co rano w dwa rzędy
dwanaście małych dziewczynek.
T-shirt w kropki, rajstopki - Zara // poduszki - H&M // moskitiera i narzutka - Ikea
9 Comments
Książka jest rewelacyjna. Mamy taką samą ;-)
Fotki mi się nie ładują :( ale bajkę pamiętam :)
na komputerze, czy komórce? :)
Na kompie, ale może to wina Maca i Safari?;/
kurcze ja też mam problem ze zdjęciami w niektórych postach. Zarówno na tablecie jak i na telefonie się nie ładują.
kurczaczki, no nie wiem o co chodzi. zaktualizowane wszystko… :[
cudne zdjęcia,Pola wygląda na całkowicie pochłoniętą światem wyobraźni,powiedziałabym że nawet wygląda doroślej! Książka cudna,tez lubiłam Madeline :)))
cudowna! :) moja ulubiona bajka :)
Pamiętam, aż się łezka w oku kręci! cudowna bajka! Strasznie ubolewam nad tym, że dziś już takich bajek i wieczorynek nie ma :(
Leave a Reply