Pierwsze urodziny Poli

 

Przygotowania zaczęłam stosunkowo późno. Nieco ponad tydzień przed imprezą zabrałam się za wyszukiwanie inspiracji, które mieliście okazję podglądać w poprzednich postach.
Pewnym było, że pojawi się słodki stół, a także miejsce do robienia zdjęć z Poleczką.Powiesiłam ramkę z jej zdjęciami, tuż po urodzeniu. Na stoliku położyłam też polaroida, którym robiliśmy sobie fotki rodzinne i pudełko ze zdjęciami z kilku poprzednich sesji i chrztu Poli. Były też ramki wyklejone w środku folią tablicową, na których można było napisać coś kredą.

Z samego rana wyskoczyłam na giełdę po kwiaty. W ogrodzie teściów pojawiłam się koło południa, żeby zdążyć to wszystko ogarnąć do 17:00, kiedy mieli pojawić się goście.

…i nastąpił przełom
Wszystko było gotowe, kiedy z oddali zagrzmiało. Zagrzmiał też głos rozsądku w mojej głowie, że zaraz lunie deszcz i cała praca pójdzie na marne. Jak harująca mrówka zabrałam wszystko z powrotem do domu. Wyobrażacie sobie?! oO
Grzmiące wpienienie w mojej głowie rozgoniło chmury i tuż przed przyjściem wszystkich zdążyłam jeszcze raz wszystko ustawić w ogrodzie. uff
Potem było już tylko jak w bajce… :)

Krótko o współpracy:

• Moja ulubiona wizażystka Olga, która z siostrą prowadzi również bloga kulinarnego cooking & goodlooking przygotowała nam przepyszny, kwiatowy tort oraz babeczki.
• Anolina zaproponowała ręcznie szyte lalki, trójkątne girlandy oraz świetną poduchę z wyszytym imieniem mojej jubilatki – polecam! na maxa dopracowane, porządne szycie.
• Fotoobiektywna poratowała kilkoma elementami wystroju, jak koronkową girlandą, dzbankami, czy obrusem.

O resztę zadbałam sama, a w ferworze wszystkich wydarzeń zapomniałam zrobić zdjęć stołów, przy których siedzieli goście, a na których również pojawiło się kilka elementów spójnych ze słodkim stołem.