Czasem mam wrażenie, że prawdziwe zoo jest po drugiej stronie ogrodzenia.
Autobusy, które nie mają szyb w oknach (żadnych). Zaczynają jechać, kiedy wstawiłeś pierwszą nogę w ich drzwiach, lecz to nikogo nie dziwi, bo kierowca i tak nie zamyka drzwi podczas jazdy. Transport publiczny z dzieckiem na rękach to prawdziwy survival.
Taxówka z pasami bezpieczeństwa stanowi ewenement.
Najlepsze są widoki jadących skuterów, na którym siedzi tata, mama, a pośrodku ich roczne dziecko. Kobiety często siedzą boczkiem. Dryfują tak po najbardziej ruchliwych ulicach, oczywiście bez żadnych kasków.
Jedzenie na ulicy jest niesamowite… jeśli dobrze trafisz. Jednego dnia opychamy się do oporu i wszystko jest delicją, kolejnego dnia chodzimy głodni, bo trafiamy na dania, które podpasują tylko azjatyckim smakoszom. Na szczęście jest tanio do oporu, więc próbujemy wszystkiego ;)
Higiena w Bangkoku nie obowiązuje. Talerze są myte w misce stojącej na chodniku w wodzie, która pozostawia sobie dużo do życzenia. Pomyje wylewają tuż obok, pod Twoje adidasy.
Każdy wyciąga do ciebie ręce, w różnych celach. Niektórzy chcą cię po prostu dotknąć.
Oni niesamowicie wręcz wrzeszczą ;D Cały chodnik, to jeden wrzask.
Drogę do zoo przebyliśmy tuk-tukiem – takim kolorowym pojazdem skonstruowanym z motorka i budki. Kiedy mówiliśmy kierowcy, gdzie chcemy dotrzeć, ten kompletnie nie wiedział o co man chodzi.
Po kilku próbach komunikacji, Leszek zaczął udawać małpę, tylko tym sposobem kierowca zrozumiał gdzie ma nas zawieźć – do zoo ;p
8 Comments
A po jaka chorobe Poli potrzebny ten plecak prawie wiekszy od niej? :P
Izabel moja córeczka w takim plecachu chodzi nawet w domu, może być nawet pusty, może tak jak Poli plecak się po prostu podoba :)a zdjęcie w kwiatowej ramie – CUDO!
Mina Poli, gdzie szczerzy kły-niesamowita! :)
Fajna przygoda.
Widać, że Pola jest dużą atrakcją dla wielu osób:)
Hahahaha, kocham Twoje opisy! zamykam oczy i wtedy jestem tam z Wami, zdjęcia z zoo cudne, szczególnie to w kwiecistej ramie, świetny pomysł na sesję, wykorzystam go! :D
Kto jak kto, ale zawsze wiedziałam, że „Piątek” sobie w każdej sytuacji poradzi :D Pola i jej uśmiech :D:D:D:D
Pozdrawiam!
Uwielbiam czytać Twoje wpisy i oglądać fascynujące zdjęcia :) z niecierpliwością czekam na kolejne ! Pozdrawiam :)
„Po kilku próbach komunikacji, Leszek zaczął udawać małpę, tylko tym sposobem kierowca zrozumiał gdzie ma nas zawieźć” rozbroiło mnie! Piękne zdjęcia;))
Leave a Reply