SEARCH

Book a ticket and just leave…

Book a ticket and just leave…

10805586_736731523083791_6012817295581329525_n

„Jestem w pracy, ale nie mogłam wytrzymać do powrotu do domu i korciło mnie, żeby napisać.
Z podziwem i ogromną zazdrością patrzę na te Wasze podróże. Cudnie, że możecie sobie pozwolić na takie wyrwanie, rzucenie wszystkiego…
Kiedyś myślałam, że też tak będę żyła, ale nie zawsze wszystko układa się tak, jak sobie wymarzyliśmy. Korzystaj z tego, że życie, bliscy umożliwiają Ci zbieranie takich pięknych doświadczeń.
Jak czytam Twoje posty to choć to takie „niepolskie”, to sama się do siebie uśmiecham, że ktoś jest w takim pięknym miejscu, może zwiedzać, odpoczywać i to mając najważniejsze osoby obok. A jednocześnie uświadamiam sobie boleśnie, że coś zaniedbałam w swoim życiu, bo wygląda ono diametralnie inaczej niż chciałam. Matko… mówię jakbym miała 60 lat. Nie wiem, czy oglądałaś film „Jedz, módl się, kochaj”. Ja coraz częściej poważnie myślę o tym, by tak jak główna bohaterka z dnia na dzień rzucić wszystko i wszystkich i wyjechać do kraju, o którym marzę od lat… do Włoch….

Tyle, że u mnie wyjazd i rzucenie pracy na etacie = rzucenie męża, bo On nigdy nie podzielał mojego zachwytu nad Włochami, a życia poza naszym miastem sobie nie wyobraża… Dlatego takie decyzje, pójście za głosem serca, u mnie jest nieco trudniejsze… Cudownie, że Twój mąż podziela z Tobą pasję, że Polę możecie mieć przy sobie.

W codziennej bieganinie człowiek zatraca się nad niezapłaconymi ratami, pracą, głupotami które w sumie są nic nie warte. Ja o wyjeździe do Włoch marzę od wielu lat, ale zawsze jest coś – a to kasy mało, a to wykańczamy mieszkanie i jest wiele ważniejszych wydatków, niż moje jeżdżenie itp… A w sumie, to ani wielkie przedsięwzięcie organizacyjne, ani finansowe, tylko człowiek myśli o wszystkich i wszystkim, tylko nie o tym, że kiedyś jeszcze potrafił marzyć.

Nie wiem dlaczego tak się rozpisałam, ale Twoje posty tak jakoś mnie nastrajają do myślenia, że można żyć inaczej, że można czerpać z życia, a nie tylko dawać się życiu wyciskać… No i nie ukrywam, że motywujesz mnie do myślenia, że może jeszcze nie wszystko stracone by żyć tak, jak się zawsze chciało.(…)
Wiem, że trochę goryczy jest we mnie mimo (mam nadzieję) nie najstarszego wieku. Jakoś tak mi się ostatnio wszystko sypie i chyba gdyby mnie dziś zapytano czy jestem szczęśliwa, to odpowiedź byłaby NIE.
Kurcze tylko nie tak łatwo wszystko rzucić i zacząć żyć tak jak się chce. Moje marzenia i ich realizacja niestety oznaczają zburzenie czyichś marzeń i życia.
Dlatego tak patrzę, że można żyć robiąc to, co się kocha, spełniając marzenia i będąc zwyczajnie szczęśliwym.”

Wiadomość, która zakręciła mi łzy w oczach. Myślę, że treścią życia powinno być poczucie, że jest się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Te słowa od czytelniczki są według mnie bardzo szczere i smutne, ale prawdziwe i trafiające do wielu.

Będąc tutaj, mija nas sporo backpackersów – zwykle samotnych podróżników z jednym, niedużym plecakiem, którzy sprawiają wrażenie poszukujących swojego miejsca. Tajlandia jest ich mekką. Tylko, czy to jest to odnalezione szczęście? Temat rzeka.

You May Also Like

4 Comments

  • avatar
    matka nie-polka 2014-11-30 23:00

    Mogę powiedzieć Wam moją jeszcze nie skończoną historię. Byłam dokładnie w takiej samej sytuacji jak bohaterka listu. Stabilna sytuacja finansowa, w związku, który bardziej mnie męczył niż uszczęśliwiał, ale byłam przyzwyczajona i nie odchodziłam tak długo, że pojawiło się dziecko. Dziecko urodziłam, ale ja nie jestem z tych osób co to żyją przykładnie i po bożemu (nie to, żebym robiła naganne rzeczy, ale ja swoje zdanie mam). Pewnego dnia obudziłam się i powiedziałam: „Ja już więcej tak nie wytrzymam. Nie ta miało wyglądać moje życie”. Spakowałam siebie i trzymiesięczną córkę i po paru dniach nie było po mnie śladu. Czy były protesty? Były.Czy lała się krew? Lała. Ale co z tego? Podła ze mnie egoistka. Przecierpiałam swoje, ale ani razu nie żałowałam decyzji. Nie mówię, że samo się wszystko ułożyło, bo sporo się napracowałam, żeby powiedzieć w końcu, że moje życie jest takie jak sobie wymarzyłam. Z czasem związałam się z człowiekiem, który rozumie moje pasje i moje potrzeby młodego ducha ciekawego świata. Skoro jesteś nie szczęśliwa to zmień to i tyle mam do powiedzenia.

  • avatar
    Paulina 2014-11-29 15:56

    Ja mam szczęście, bo mam męża, piękne mieszkanie i pracę też mam chociaż studiuję dziennie, więc jakoś się fajnie układa :) Chociaz do pełnego szczęścia brakuje mi chyba głównie tego, że nie mieszkam z rodzicami. Zawsze jak myślę sobie o tym, że już z nimi nie mieszkam to przypominam sobie Ciebie, że jesteś prawie w moim wieku, a też masz już rodzinę i wszystkie obowiązki. Ale niestety nie umiem tak łatwo wyeliminować tej tęsknoty…

    Jest oczywiście jeszcze kilka rzeczy, które mnie denerwują w nowym miejscu zamieszkania. I to chyba dwa z głównych powodów dlaczego mimo ogromnego szczęścia i radości z zycia chodzę zestresowana i zdenerwowana.

    • avatar
      Mama na szpilkach 2014-11-29 17:06

      Ja od 16 roku życia mieszkam sama i wręcz nie wyobrażam sobie mieć jeszcze rodziców w domu ;p

  • avatar
    Kasia D. 2014-11-29 15:17

    Ile ludzi marzy o takim życiu…
    A tu dane jest tylko nielicznym bo nie ma co się oszukiwać, nie chodzi tylko o kwestię dążenia do marzeń ale i o zasobność portfela (przede wszystkim!) czy chociażby o rodzinę, o zdrowie, o obowiązki…

    Mi jednak mimo wszystko do szczęścia wystarczą rodzinne tygodniowe wakacje w ciepłych krajach :))))

Leave a Reply