Wiecie o co chodzi? Często myślę sobie, że coś jest tylko stratą pieniędzy, zbędną zabawką, która po chwili stanie się praktycznie bezużyteczna, więc nie ma sensu inwestować, można przeżyć bez delicji.
Tymczasem na Twojej drodze pojawia się taka oto delicja.
Najpierw odgryzasz czekoladkę z wierzchu, żeby zajrzeć, jaki smak kryje się w środku.
A potem zastanawiasz się, jak do tej pory obyłaś się bez jej smaku.
Tak więc przygarnęłam tę poduszkę. Położyłam na niej swoje krągłości. Zagięłam to pod kark, to pod plecki. Odgryzłam tę czekoladkę, a w środku… szampańsko.
Przespałam calutką noc bez przebudzania się, w jednej pozycji. Przespałam, rozumiecie? w ósmym miesiącu ciąży udało mi się po królewsku przetrwać te 8 (dajmy na to) nocnych godzin.
Większość z Was pewnie wie, dlaczego uznaję to za wyczyn. Po prostu ostatni trymestr ciąży jest dość uciążliwy, jeśli chodzi o spokojny sen. Do tej pory spałam na stosiku z poduszek, bo często męczyła mnie zgaga. Poza tym z uporem gimnastyczki pół nocy potrafiłam układać brzuch to w lewą, to w prawą, aby w końcu równomiernie rozłożyć ciężar ciała, nie czuć napięcia i ucisków.
W odpowiednim momencie, kiedy sama się za taką rozglądałam, pojawiła się propozycja testowania poduszki ciążowej w kształcie cyfry 7. Jest to jedna z wielu, które ma w swoim asortymencie marka Supermami. Osobiście sądzę, że to najwygodniejszy kształt, w którym może ulokować się kobieta w ciąży, aby równomiernie rozłożyć ciężar ciała.
Poduszka wykonana jest z bawełny i ma odpinaną poszewkę umożliwiającą utrzymanie jej w czystości.
Łatwo dopasować „siódemkę” do swoich kształtów. Cieszę się, że jej poszewka to naturalny materiał, bo pamiętam, jak znajoma opowiadała, że jej poduszka ciążowa z dodatkiem syntetyku sprawiała, że budziła się cała spocona.
Jeśli chodzi o komfort użytkowania i standardowe pytanie: warto, czy nie warto?
Myślę, że nie zasnęłabym już bez niej.
Odkąd ją mam (jakieś 2 tygodnie), 4 noce spędziłam poza domem i nie wyobrażam sobie przetrwania ich bez poduszki; Mimo, że jej spore rozmiary nie ułatwiały transportu.
10 godzin w podróży w tę i z powrotem z Krakowa byłyby udręką, gdybym nie ulokowała się w gniazdku ze skręconej supermami za plecami. Wygoda, jak nigdy. Naprawdę, jestem bardzo zadowolona.
Nie zamierzam rozpisywać się słowami producenta, ponieważ całą specyfikację możecie przeczytać na stronie firmy. Chciałam moimi słowami przekazać Wam, moje pierwsze wrażenia.
Dlaczego dopiero teraz? Ja nie wiem… Mam wrażenie, że pierwszą ciążę przebyłam jako kosmitka, hardwoman, dla której zjawisko stanu podwójnego było chlebem powszednim. Teraz zadaję sobie pytanie dlaczego dopiero teraz odkrywam te wszystkie udogodnienia, przed którymi wyrobiłam sobie wcześniej hardkorową odporność.
Leszek mówi, że domu to my nie wybudujemy, jeśli w takim tempie będę się zakupoholizować w ciążowe wygody. A ja łapię się za głowę, ile mnie ominęło w czasach mojego „oj tam, oj tam”. (A dom też Ci kiedyś sprawię, obiecuję).
Klasycznie, przedstawiam ogólny zarys pozytywów płynących z użytkowania poduchy ciążowej:
- odciąża plecy
- umożliwia wygodne ułożenie karku
- zapobiega bólom nóg
- zapobiega bólom ramion
- zmniejsza obrzęki nóg
- pozwala ułożyć się w wygodnej pozycji (wskazane jest spanie na lewym boku)
- umożliwia oparcie brzucha
- zapewnia odciążenie stawu biodrowego
- zwinięta w rogala służy jako oparcie dla zmęczonych i obolałych pleców, a także jako wałek pod opuchnięte nogi
- po porodzie pozwala na wygodne karmienie dziecka
- stanowi bezpieczny kojec dla dziecka
Moja córka polubiła ją równie mocno, jak ja :)
4 Comments
Jestem mama 2-letnich Blizniakow. W posiadanie podobnej poduszki weszlam, gdy bylam w ciazy i chyba sie z nia nigdy nie rozstane ;) Zreszta, uzywa jej teraz cala rodzina, czasem trzeba nawet o nia powalczyc. Jeden z lepszych gadzetow.
Jestem w pierwszej ciąży i od 3 miesięcy zastanawiam się nad poduszką. Oglądałam już tyle ofert a wciąż nie mogę się zdecydować… Co prawda brzucha jeszcze nie mam tak wielkiego a do porodu niecałe 8 tygodni to już nie jest mi wygodnie we własnym łóżku. Chyba mnie przekonałaś do zakupu tego luksusu bo podobnie jak Ty uważałam, że może to nie jest lub nie będzie mi tak potrzebne.
Dzięki za wpis, niedługo sama będę czegoś takiego potrzebować – wyślę te sugestie mężowi, co by ciężarnej żonie ulżył :P
Ja w ciąży miałam kojec z Motherhood – sprawdzał się genialnie! Dalej z niego korzystamy, chociaż w innym celu :)
Leave a Reply