Mam wrażenie, że każdy dzień zaczyna się tak samo.
Co rano budzi nas brzdęk 7 małych ząbków radośnie podgryzających barierkę od łóżeczka.
Potem czujemy te same ząbki w akompaniamencie małych rączek z drapiącymi pazurkami na naszych twarzach.
Patrzymy na siebie porozumiewawczo – koniec spania. Przez następną godzinę, zanim zadzwoni budzik, czeka nas półdrzemka z jednym okiem zamkniętym, a drugim obserwującym dziecko, które o poranku ma niespożytą ilość energii.
Czasem wydaje mi się, że wyrwaliśmy się wprost z Dnia Świstaka, a ja z doby na dobę zapamiętuję coraz dokładniej przebieg zdarzeń.
Od 9 miesięcy mój dzień zmienił się diametralnie. Mniej tu miejsca na spontaniczność. Więcej troski, dbałości, planowania.
To jak wniknięcie do swojego innego wcielenia. Mam wrażenie, że muszę stale walczyć o przełamanie rutyny.
Wyjście do pubu, do kina – nigdy nie miałam z tego takiej przyjemności jak teraz!
Czasem czuję się jak spuszczona z łańcucha, kiedy w ciągu tego stałego harmonogramu znajdzie się luka na coś NOWEGO.
Zwykłe wyjście na herbatę ze znajomymi w moim mniemaniu jest dziś Niezwykłe.
I myślę, że o to chodzi. Nie zamykać się w 4 kątach dając pożreć codzienności, ale dostrzegać małe przyjemności!
cdn.
18 Comments
Pod Twoje odczucia się podpinam :)
A zdjęcia podziwiam i okrywam się frasunkiem 'jak Ty to robisz?’ :)
najpiękniej jest wracać! ten usmiech córki, kiedy widzi mnie albo męża po jakieś krótkiej nieobecności- bezcenne! Bardzo fajne zdjęcia! Pozdrawiam
Tylko stając się Rodzicem można docenić właśnie takie przyjemności. Jednak nie da się uniknąć ruyny i pewnych schematów , ale jak napisałaś, zaczynamy doceniać coś co kiedś było oczywiste. Myślę, że rodzicielstwo wspaniale nas zmienia:)
Pozdrawiam :)
mrkacperowski.blospot.com
A ja moze jestem dziwna, inna ale mimo ze moja córa ma 7mcy i karmie ja piersią wiec cały czas jesteśmy razem i zazwyczaj w domu to nie potrzebuje samotności, inności, zmian. Nie ciągnie mnie na samotne zakupy, na kawę z koleżanka czy do kina. A jak tylko wyjdę z domu tęsknię strasznie za moja córa i za moim mężem.
momento, nikt nie powiedział, że potrzebuję przerwy od córki i męża! ja wszędzie wychodzę z nimi :) też karmię jeszcze piersią.
Masz rację, nasz każdy poranek to również istny klon poprzedniego… Trzeba walczyć z rutyną!!
dla mnie wyście po chleb jest odskocznią i robię to maksymalnie wolniutko :) ba, delektuje się tym! :D
haha u nas też tak bywa ;p
Oj jak ja zazdroszczę wszystkim mamom możliwości takich wyjść. My niestety nie mamy z kim Helenki zostawić, a tęsknię za romantyczną randką z mężem. Myślę, że jak już będziemy mieć nianię, to nasze marzenie się spełni, na razie pozostaje nam tylko czekać…
u nas też małe wyjścia są wyjątkowe, mogę teraz nazywać je 'wielkimi’,
bo kiedyś były codziennością.
dziś są jak święto…
może gdy dzieć będzie większy i wiosna to będzie tego więcej… :)
Już się nie mogę doczekać wiosny. Maluchy będą chodzić, więc zamiast niańczyć na rękach, będzie można… za nimi pobiegać ;D a u nas też były codziennością, najcodzienniejszą ;)
Wierz mi, że będziesz tęsknić za czasem kiedy mała nie potrafiła się szybko przemieszczać ;)
Ja nie tęsknię za czasem, kiedy Amelka nie potrafiła się przemieszczać ;) Ona wiele rzeczy rozumie i teraz, kiedy nie muszę już jej cały czas nosić wszystko jest sto razy prostsze. A im jest starsza i więcej rozumie tym większą radością i dumą nas przepełnia :) To samo odczucie towarzyszy mi w przypadku Marysi. Nie mogę się doczekać kiedy zacznie całkowicie pewnie siadać i raczkować.
Oczywiście moją wypowiedź potraktuj z przymrużeniem oka… Każda mama cieszy się z postępów maleństwa :) Moja Oliwka jest jednak tak ciekawska i niezmordowana w poszukiwaniach przygód, że wracam myślami do czasu kiedy nie musiałam co minutkę sprawdzać gdzie poszła. Zazdroszczę dzieciątka, które tak wszystko rozumie i akceptuje, bo moja Rozrabiaka – pomimo, że doskonale rozumie – wręcz wyczekuje mam wrażenie chwili mojej nieuwagi, aby coś sprawdzić 'po swojemu’ :)
U mnie identycznie, Choć nie przepadam za pubami, imprezami ponieważ zawsze byłam typem domowniczki, nie robi mi różnicy to czy wyjdę czy zostanę – to jeśli to już nastąpi to ogłaszam święto międzynarodowe ;). Uwielbiam spędzać czas ze synkiem. Pozdrawiamy, Mama-Fabiana
A ja jestem gdzieś pomiędzy ;) uwielbiam siedzieć w domu z Poleczką, ale czasem czuję, że po prostu MUSZĘ coś ze sobą zrobić i się z kimś spotkać. Poza tym myślę, że to bardzo zdrowe, żeby dać sobie powiew świeżości :)
Dokładnie mam tak samo. Każde wyjście z domu to teraz wielkie wydarzenie i jak nigdy potrzebuję tego czasu dla siebie i zmiany otoczenia. Ps. Wasza córeczka długo śpi, Staś w jej wieku budził się każdego dnia o godzinie 5, czasem jak mieliśmy szczęście, to pozwolił nam pospać do 6 :)
Zmiana otoczenia jest baardzo ważna :) widzę, jak to na mnie wpływa
Leave a Reply