Nie sądziłam, że to nastąpi. Po dwóch tygodniach pobytu w Tajlandii najzwyczajniej w świecie stałam się kosmitką i będąc w raju tęsknię za domem. Nie mogę patrzeć już na ryż z kurczakiem i bezwstydnie zamawiam pizzę albo spaghetti. Moja Pola jest poirytowana każdą kolejną osobą, która na siłę łapie ją w objęcia i na zawołanie wpada w histerię. Poza tym ostatnie dni, to ciągła podróż, bo przemieszczaliśmy się z zachodnich na wschodnie wyspy, zahaczając o dwa noclegi – w Khao Sok i w Krabi.
Dziś jesteśmy na Koh Jum, jednej z najdzikszych i najmniej turystycznych wysp w okolicy. Na dzień dobry, na plaży powitały nas kraby uciekające spod naszych stóp i odgłosy niezidentyfikowanych zwierząt zaraz za naszym bungalowem.
Stąd planujemy ruszyć na jednodniową wycieczkę objazdówkę po innych wyspach. Na ten moment stawiamy w 100% na wyciszenie się i nicnierobienie. W zasadzie nie da się tu robić czegokolwiek innego!
Leszek stwierdził, że gdyby był pisarzem, zaszyłby się właśnie tu.
5 Comments
przepieknie :)));pozdrowienia i zapraszam do nas
Czy tak wygląda raj? :-)
zastanawiałam się jak wyjeżdzaliście, czy będziesz tęsknic. Ale to chyba z ogólnego przemęczenia tym przemieszczaniem się, jak myślisz? Jejku, cudowne to wszystko. Będziecie mieli magiczne wspomnienia.
4 i 5 zdjęcie najpiekniejsze! <3
Piękne kadry, magiczne :)
Leave a Reply