W torebce można mieć szminkę, dokumenty, książkę, bałagan, psa i inne różne co dziwniejsze rzeczy. My, po dzisiejszej wizycie z tajskim zoo wymyśliłyśmy sobie, że naszym widzimisie jest schować do torebki jakieś ptaszysko. Padło na różowego flaminga, który zalotnie rzucał na nas okiem, jedną nogą brodząc w stawie.
W drodze powrotnej z zoo kupiłyśmy więc farby, zapas opapierowania i odnalazłyśmy najbardziej fotogeniczne miejsce na hotelowym patio.
Palcem, pędzlem, łyżeczką i czym się jeszcze dało (malowanie z 1,5-rocznym dzieckiem, to nie lada wyzwanie) stworzyłyśmy nasze małe dzieło – flaminga (nieco abstrakcyjnego), który zaraz potem, jak w marzeniach, wskoczył do mojej torebki. W farbkach nie było koloru różowego, więc musiałyśmy go same stworzyć.
Nie wymyśliłam sobie całej akcji przypadkowo. „A moja mama ma w torebce Psa…” to kreatywna książka, w której to dziecko jest w dużej części twórcą treści.
Każda strona zawiera zadanie, jakie należy wykonać. Polegają one na dorysowaniu, dopisaniu poszczególnych elementów.
Poza pomysłowymi poleceniami, książka punktuje za niebanalny design i grafikę stworzoną jakby cienkopisem, dzięki czemu nadaje wrażenie narysowanej odręcznie, co zachęca do dalszego w niej tworzenia. W przeciwności do klasycznych książek, w których tego nie tolerujemy ;) Sprawia to, że książeczka staje się wręcz takim kreatywnym dziennikiem, który uzupełniamy, kiedy mamy na to chęć.
Polecałabym ją dla przede wszystkim dla kreatywnych dziewczynek w wieku od 5-6 lat. Świetnie sprawdzi się w podróży – tak jak w naszym obecnie przypadku.
Pola lubi do niej zaglądać, a ja jestem zadowolona z kolejnej twórczej i niestandardowej pozycji polskiego autorstwa w naszej domowej biblioteczce.
Autorkami książki są Patrycja Woy-Wojciechowska oraz Paulina Rasińska.
Post powstał w ramach konkursu, w którym bierzemy udział. Chciałybyśmy wygrać wspólną, profesjonalną sesję zdjęciową :)
5 Comments
O kurcze! Fajna książeczka, muszę się nią zainteresować! A ja znalazłam taką książeczkę dla małych dzieci „Jak to działa?”. Napisała ją Paulina Wojnarowska. Ale znalazłam tylko ebooka. Nie wiecie może, czy mogę ją dostać w formie papierowej? Bo jest strasznie fajna, trochę śmieszna i moja córeczka ją uwielbia, ale nie chce mi się włączać komputera za każdym razem jak chce jej posłuchać. Są to takie wierszyki, które odpowiadają na różne pytania np. Skąd się bierze czekolada, albo co jedzą drzewa itd. I ma takie ilustracje, które chyba robiło jakieś dziecko. Bardzo fajna jest.
Kochane a kiedy wracacie? pyta każdy mnie o to ;) i ja też ciekawa! ;)
a czemuż to Ciebie pytają Aguś? ;p wracamy 16 grudnia
wszyscy moi bliscy Cię czytają to i pytają z ciekawości;)
Życzę wygranej! :) Obserwuję zdjęcia dodane na fb i zazdroszczę tej przygody :) Chciałam zapytać jak Poli odpowiada tamtejszy klimat? Pozdrawiam.
Leave a Reply