Będąc we Wrocławiu obowiązkowym punktem programu była dla nas wizyta w zoo.
Niektóre ze zwierzaków bawiły się z nami w chowanego. Oczywiście bez problemu (zazwyczaj) je odszukiwaliśmy :)
Ten akurat nie był zbyt szybki.
Strach miał czasem wielkie oczy. #owca #lama
W niektórych momentach potrzebny był bodyguard.
Spotkaliśmy też urodzonych modeli. A nawet udało mi się cyknąć takiemu zdjęcie do paszportu.
Pierwsze koty za płoty – Pola przestała się bać. Zuchwale podjadała wafle, które miały być kąskiem dla kóz. Ba, walczyła z nimi o nie.
Spotkałam nawet takiego, co mi miłość wyznał.
Pamiętajcie – wrocławskie zoo jest ogromne. Po takiej wycieczce warto się zrelaksować w tropikach.
Tylko bacznie patrzcie, czy coś nie chce was podskubać :)
4 Comments
świetna fotorelacja. Ja z moją Izą też chyba musimy pojść do zoo w tym sezonie. Pierwsze zdjęcie kapitalne!
dzięki ;) warto wyskoczyć
Udzielasz lekcji fotografii? Bo jeśli tak, to się na nie zapisuję :)
haha, jak na razie zdarzyło mi się prowadzić szkolenie z „pozowania do zdjęć” ;p jakbym coś planowała – z pewnością dam znać
Leave a Reply